Recenzje

Mentor – Steve Jackson

Steve Jackson pisząc swoją powieść „Mentor” nie wziął pod uwagę, iż fikcja literacka może stać się rzeczywistością. Mowa tu o atakach na londyńskie metro w 2004 roku. Co prawda autor stworzył powieść trzy lata wcześniej, ale chyba nikt się nie spodziewała, iż fikcja może stać się rzeczywistością.
Akcja powieści rozpoczyna się w memencie feralnego ataku na metro, gdzie już od pierwszych stron czytelnik przekonuje się, iż tematy w niej poruszane nie będą należeć do łatwych.  Dzień jak co dzień, poranek, w którym wielu ludzi śpieszy się do pracy, szkoły, na ważne lub mniej ważne spotkanie. Nagle na stacje podjeżdża pociąg. Wśród pasażerów dostrzegasz ciężarną kobietę patrzącą wprost w „oko” kamery. Delikatnie się uśmiecha i wchodzi do przedziału. Klikasz jeden przycisk na klawiaturze i ……… kamera traci obraz…….
W obliczu takich wydarzeń Paul Aston ma bardzo ciężkie zadanie do wykonania. Dowiedzieć się jak najwięcej z miejsca zbrodni, aby w jak najszybszym czasie rozpocząć poszukiwania domniemanego sprawcy. Rozpoczyna się pościg za terrorystą, który najprawdopodobniej znów zaatakuje. Rozpoczyna się wyścig z czasem ponieważ wszystkie dotychczasowe tropy prowadzą do… obecnego szefa, głównego bohatera.
Książka Jacksona w bardzo trafny sposób opisuje wielkiego rodzaju emocje targające, nie tylko agentem, który musi wykonać, bardzo trudne zadanie, ale również Maca – jego szefa. Autor opowiada dwie, a chwilami nawet trzy, historie jednocześnie, ale robi to w tak subtelny sposób, iż czytelnik na pewno się w nich nie pogubi. Wręcz przeciwnie opisywane sytuacje, jeszcze lepiej rzutują na rozumienie fabuły.
„Mentor” jest świetną pozycją nie tylko dla miłośników (choć to chyba złe słowo) dziedziny jaką jest terroryzm. To, że historia nawiązuje do ataków terrorystycznych, nie znaczy, iż jest opisana w bardzo naukowy, szczegółowy sposób, który może zniechęcić. Jackson używa prostego języka, zrozumiałego dla wszystkich. Stroni od specjalistycznych nazw i opisu procedur w służbach wywiadu. Aby powieść nie była czysto „techniczna” i „proceduralna” wplątane są tez dwa wątki miłosne, które jak na tę książkę przystało, również nie są banalne i daleko im do harlequinów.
Choć nie powinnam, jednak porównam „Mentora” do innej powieści, Mam tutaj na myśli „Terrorystę” Johna Updike. Po pierwsze „Mentor” jest napisany w prosty sposób, nie ma tak rozbudowanych opisów. Po drugie choć jest to atak terrorystyczny, kwestia religii nie jest, aż tak ważna, jak w przypadku drugiej powieści. I wreszcie „Mentor” opisuje to co dzieje się już po ataku, więc ukazywane są zupełnie inne emocje. „Terrorysta” to opis przygotowania ataku i wszystkiego co z nim związane.
Książka godna polecenia dla tych, którzy lubują się w niebanalnej literaturze.

Dodaj komentarz